Dlaczego fani nienawidzą Prequeli?

Niedawno, podczas przeglądania Bastionu, natknąłem się na ciekawą dyskusję. Jak widać, jest dosyć długa i popchnęła mnie ona do napisania tego artykułu, który dotyka dosyć ważnego tematu: Prequeli.
A dokładniej tego, dlaczego ludzie tak bardzo, ich nienawidzą.

Przeglądając rozmaite fora, grupy dyskusyjne czy nawet spoglądając na zwykłe komentarze, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że popełniam swojego rodzaju „myślozbrodnie”, uważając je za przyzwoite filmy. ALE JAK TO? PRZECIEZ TO OCZY WYPASLA!!!!! Tak właśnie brzmi typowy komentarz(tylko dodatkowo wyładowany wulgaryzmami), kiedy ktoś próbuję włączyć się do dyskusji, z odmiennym niż wszyscy zdaniem. Niektórzy posuwają się dalej: uważają że to właściwe obowiązek fana, nienawidzić Nowej Trylogii. Oczywiście nie mówię, że ludzie którzy jej nie lubią, są idiotami; Byłoby to nadużycie. Wielu z nich umie podać mocne argumenty, na poparcie swojej tezy, a ja jestem w stanie uszanować zdanie innych ludzi.
Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że „nielubienie” Nowej Trylogii, jest po prostu modą, a ludzi którzy naprawdę poświęcili swój czas aby wyrobić własne zdanie, jest jak na lekarstwo. Ten spór trwa już od 1999 roku i na razie nic nie wskazuję, aby miał się szybko skończyć.

Nie czuje się uprawniony do oceniania tych filmów, więc tego nie zrobię. Jestem po prostu ciekaw, dlaczego taki stan rzeczy utrzymuję się od wielu lat. Jeśli ty również... zapraszam do przeczytania reszty mojego wywodu.
Plakat Mrocznego Widma

Za duży „hype”

Gdy na ekrany kin, wchodziła „Nowa Nadzieja”, nie było żadnej kampanii reklamowej, oczekiwań, więc zaskoczenie mogło być tylko pozytywne. Ot, kolejny niskobudżetowy film sci-fi, o którym świat zapomni, w rok, po premierze.

Jak wiemy, coś takiego nigdy się nie wydarzyło, a kolejne filmy sagi, cieszyły się olbrzymią popularnością. Nic więc dziwnego, że „hype”, przed „Mrocznym Widmem”, osiągnął tak olbrzymi poziom. Niestety, film wyszedł jak wyszedł, co, według mnie, dosyć mocno zraziło fanów, do reszty trylogii.

Musimy jednak pamiętać, że naprawdę ciężko jest stworzyć coś lepszego od „Imperium Kontratakuję”, czy „Powrotu Jedi”, natomiast od trylogii Prequeli oczekiwano cudów. Cudów, których oczywiście nie udało się spełnić.

Siła Przyzwyczajenia

Moim zdaniem, najważniejszym czynnikiem, który spowodował tę lawinę Hejtu, jest fanowskie przyzwyczajenie i nawyki:
Fani, wybierając się na seans „Ataku Klonów”, czy „Zemsty Sithów”, oczekiwali tego, co zdążyli już zobaczyć w oryginalnej trylogii: Prostej jak budowa cepa fabuły, kilku efektownych starć i nieskazitelnego bohatera. Oczywiście nie mam nic przeciwko, historii opowiadanej przez starą sagę, ale trzeba przyznać, że jej twórcy, mocno stronili od polityki i wszystkiego co mogło by skomplikować fabułę.

No bo porównajmy, te dwie historie:
W Starej Trylogii, celem głównego bohatera, jest pokonanie „tego złego w czarnym płaszczu” i „tych złych”, którzy sieją strach i zniszczenie. Do tego dochodzi jeszcze motyw księżniczki, która trzeba uratować z zamku złego smoka z Gwiazdy Śmierci, która ostatecznie zostaje zniszczona, „Główny zły” pokonany i ogólnie wszyscy się cieszą.
W Nowej Trylogii, widzimy machinacje, machlojki i oszustwa „Głównego złego”, które doprowadziły do powstania „tych złych” i „tego złego w czarnym płaszczu”. Widzimy też wybuch wojny, która ostatecznie okazała się tylko rozgrywką polityczną prowadzoną, aby „Główny zły”, mógł przejąć pełnie władzy.

Obie prezentują się podobnie, a przynajmniej na papierze. Nietrudno jednak zauważyć, że stara saga, prezentuję, standardową baśniową historię, – co samo w sobie nie jest niczym złym – natomiast widać, że Prequele, miały o wiele ambitniejsze plany, które, moim skromnym zdaniem, nie zostały wykorzystane do końca.

Tak więc podsumowywując: Fani nie dostali tego, co choć podświadomie oczekiwali. Co ciekawe, ci sami ludzie którym - ze wspomnianych wyżej powodów - nie podobały się Prequele , jęczą że „Przebudzenie Mocy”, to kopia „Nowej Nadziei”. I weź tu takiemu dogódź...

Przejmowanie poglądów

O ile poprzednie czynniki, miały swoje korzenie, pośrednio lub bezpośrednio w Uniwersum, to ten dotyka bardziej aspektu psychologicznego, aniżeli artystycznego.

Zastanawiam się bowiem, jak wielu fanom, rzeczywiście nie podobały się filmy, a jak wielu z nich, zrobiło to tylko aby nie odstawać od reszty. To zjawisko, prawdopodobnie ma jakąś nazwę, której niestety nie znam.
Chodzi o to, że wielu młodych fanów, przejmuję poglądy tych starszych w wielu kwestiach: Zwłaszcza tych związanych z Prequelami. Co z tego, że filmy się podobały; Starsi fani powiedzieli że Prequele to dno, zło i pożoga? Prequele to dno, zło i pożoga.

A wy, co sądzicie o tym temacie? Czy nowa trylogia, rzeczywiście jest tak zła, jak ja malują? Czy może zgadzacie się z tym co napisałem? Komentarze są do waszej dyspozycji – wykorzystajcie je dobrze.

Komentarze