Analiza oficjalnego trailera "Ostatniego Jedi"

Do "Ostatniego Jedi" pozostało: 50 dni.
--------------------------------
Wygląda na to, że trailer „Ostatniego Jedi” zarobił więcej niż najnowszy „Blade Runner” podczas weekendu otwarcia – więc nadszedł najwyższy czas, aby napisać lekko spóźnioną analizę. Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać. A jeśli chcecie zobaczyć nasze reakcje, udajcie sie pod ten link.


Trailer zaczynamy powoli, kilkoma nieśpiesznymi ujęciami na Kylo Rena – to właśnie jemu poświęcono lwią część czasu. Na samym początku wizytuję on fabrykę Najwyższego Porządku, wytwarzającą śmiercionośny sprzęt. Mocno zaakcentowana jest tutaj samotność tej postaci, jak i wybór, którego musi dokonać w „Ostatnim Jedi”.



W tym samym czasie, Snoke rozpoczyna swoją przemowę:
Gdy cie znalazłem,
Ujrzałem potęgę,
Pierwotną,
Nieposkromioną,
ale przede wszystkim,
pewien niezwykły dar.
Nietrudno się domyślić, że kieruję te słowa do Kylo Rena. Wszystko wskazuje na to, że otrzyma o dużo więcej czasu ekranowego niż w „Przebudzeniu Mocy”, a sama jego zostanie ogromnie rozbudowana.



Widzimy także scenę, w której podnosi on miecz świetlny – w tle zauważyć możemy Pretorian, mocno biorących udział w kampanii marketingowej marketingowej. Można więc przypuszczać, że odegrają oni w nim jakąś istotną rolę.



Chwilę potem, Rey przejmuje pałeczkę zapalając swój miecz świetlny. W międzyczasie, zza kadru dobiega nas jej głos.
To coś... od zawsze było we mnie
A teraz się przebudziło
Potrzebuję pomocy
Potem rozpoczynają się sceny szkolenia, jakie mogliśmy zaobserwować już w poprzednim Trailerze. W istocie, wiele z nich jest rozwinięciem tego, co zobaczyliśmy już w Kwietniu. Mamy więc podnoszenie przedmiotów mocą i trening walki na miecze świetlne. Możemy też zobaczyć, kilka plenerów Acht-To.



Niezwykle intrygujące są słowa Luke'a, które można interpretować w dwojaki sposób:
Tylko jedna osoba dzierżyła taką potęgę. Wtedy mnie nie przeraziła. Ale teraz – tak.
Chyba nie trzeba mówić kto był tą osobą. Luke zdecydowanie ma powody do niepokoju – kiedy zdecydował się szkolić Kylo, na pewno nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Boi się wyszkolić Rey, aby ta nie podzieliła losu Bena Solo. Chwilę potem, widzimy kawałek wizji z VII epizodu, w której możemy zaobserwować palącą się świątynie Jedi. Bardziej niż wymowne.



Szybko przenosimy się do windy na statku Najwyższego Porządku. Kylo zdejmuję maskę, przypatruję się jej przez chwilę... po czym rozbija ją w puch szybkim uderzeniem w ścianę. Facet zdecydowanie ma problemy z agresją.
W VII epizodzie Rey powiedziała: „Boisz się, że nigdy nie będziesz tak potężny jak on”. Ben chce kontynuować dzieło swojego dziadka – nie bez powodu trzyma hełm Vadera w swojej kwaterze. I tak ja mówi cytat: obawia się, że jego potęga nigdy nie będzie dostateczna, aby osiągnąć upragniony cel. W ten sposób można wytłumaczyć wszystkie (dla niektórych żenujące) sceny szału z jego udziałem. A dwie rozbite, w manii destrukcji maski (jedna w poprzednim trailerze), każą nam poważnie przyjrzeć się psychice tego – nietypowego poniekąd – antagonisty. Czyżby odcinał się od swojego niedawnego idola?



Płynnie przechodzimy w sam środek kosmicznej bitwy. To tutaj, za chwilę wydarzy się coś bardzo ciekawego.
Rozpoczęta już podczas napadu szału wypowiedź:
Porzuć swoją przeszłość
Jest kontynuowana, dalej.
I zabij ją, jeśli nie masz wyjścia.
Tylko w ten sposób staniesz się tym, kim powinieneś
Kylo robi kilka zwrotów swoim charakterystycznym TIE-jem, podlatuję do okrętu Lei – zaczyna się wewnętrzna bitwa: Strzelić czy nie strzelić? Leia patrzy na niego pełnym miłości, (ale i lęku) matczynym wzrokiem. Ren naciska spust i... na razie nie wiemy, bo ujęcie zostało brutalnie przerwane. Dziękuję bardzo, teraz nie będę mógł spać przez najbliższe 50 dni!




A tak całkiem serio: Powoli wyrasta nam jedna z najlepszych postaci sagi – Kylo Ren nie jest tym typowym „złym”, który czyni zło, ponieważ jest zły. O nie, on cały czas stoi w rozkroku pomiędzy lojalnością do swojego mistrza, a swoim własnym „ja”. W „Przebudzeniu Mocy” wygrało to pierwsze – Ben zabija swojego ojca (ku olbrzymiej uldze Harissona Forda). A w „Ostatnim Jedi”? Film pokaże.



W następnej części trailera, na chwilę odchodzimy od tej uroczej parki. Na załączonym obrazku, widzimy pościg myśliwców TIE, za zawsze sprawnym Sokołem Millenium. Sądząc po scenerii, dzieję się ona pod koniec filmu na, a raczej w planecie Crait. Solna planeta po prostu musiała się pojawić w zwiastunie, jako że stanowiła istotną podporę marketingową VIII epizodu. Prawdopodobnie więc, odegra kolosaną rolę. Pytanie – kto pilotuję Sokoła? Chewie nadal siedzi w swoim fotelu drugiego pilota i nic nie zapowiada zmiany w tej kwestii, a mam pewne wątpliwości czy ten Porg potrafi pilotować frachtowiec. Brak przeciwstawnych kciuków mocno utrudnia sprawę.



Akcja w trailerze jest budowana stopniowo. Zaczynamy od powolnych, nawet trochę depresyjnych ujęć Kylo Rena, następnie niespiesznie przedstawiamy trening Rey i postać Luke'a w trylogi Sequeli. Szybsze tempo, zaczyna się w scenie kosmicznej bitwy, a potem już tylko rośnie. I tak rozpoczyna się to, co „Gwiezdnym Wojnom” wychodzi najlepiej – kosmiczna rozwałka.
Widzimy nowych-starych bohaterów: Finna, Poe, BB-8 i Kapitan Phasmę. I choć słowa Damerona brzmią trochę pompatycznie:
Jesteśmy iskrą, która roznieci pożar,
Który spopieli Najwyższy Porządek
To i tak wywołują u mnie ciary na plecach. Taki mamy klimat. Piękne ujęcia kosmicznej walki, wspaniale dopełniają oblicze tego obrazu. Widać, że nie skąpiono środków dla nerdów z ILM.



I nagle: Bum – Finn walczy z Phasmą. Świetna wiadomość, bo jak prognozowałem, wreszcie się obudził. Ale to nie na to chciałem zwrócić wasza uwagę. A na mundur – Czy on wam czegoś nie przypomina?

Jakie to okoliczności przyrody, zmusiły Finna do przywdziania munduru Najwyższego Porządku? Pozostaję tylko snuć domysły. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wykonuję on ważną misję szpiegowską – i sam bym się pod tym podpisał, gdyby nie pewien drobny fakt: zapewne jest poszukiwany listem gończym jako niebezpieczny dezerter. Uwierzcie mi, to nie pomaga w zachowaniu dyskrecji.
Mam taką robocza teorię: Finn gra w niej nawróconego i powracającego do macierzy szturmowca, który – co prawda – zbłądził, ale teraz chce się zemścić na Ruchu Oporu. A jako że, posiada ważne informację: Witaj w domu, synu marnotrawny! Fakt jednak faktem, że rozgrywka toczy się o najwyższą stawkę.


To nie potoczy się tak, jak tego pragniesz
Czyżby proroctwo? Słowa Luke nie brzmią zbyt optymistycznie, zwłaszcza, że zestawiono je parze z zamykanymi wrotami, zatroskaną Leią i uciekającymi przed czymś „Kryształowymi Wilkami”. I nawet jeśli nie są bezpośrednio połączone, to montażyści mogą nam coś sugerować – albo to ja przeczytałem na internetach za dużo teorii spiskowych.



I znowu Acht-To, znowu trening Rey, jednak tym razem widzimy wnętrze pewnego podziemnego jeziorka. Potwierdza to teorię o jaskini, w której Rey przechodzi swoistą próbę charakteru – niczym Luke na Dagobah. Zauważcie, że po kąpieli jej fryzura zmieniła swój kształt.
Wypełnij swoje przeznaczenie
Snoke, powoli zaczyna wymawiać te krótka sentencję.
Na słowie „Wypełnij”, zaobserwować możemy Finna z dosyć nietęga miną, który jest prowadzony przez szturmowca. Oczywiście w mundurze Najwyższego Porządku. Potęga tej organizacji jest zaakcentowana chwilę później, podczas prezentacji wojska. W oddali widzimy myśliwce TIE wylatujące na akcję.



Po raz kolejny możemy podziwiać Crait, ponieważ ta planeta jest aż tak piękna – Snoke wypowiada: „Swoje”.
Po tej krótkiej wstawce najprawdopodobniej następuje scena wizji Rey – widzimy Snoke'a, który a) kończy sentencję, słowem „Przeznaczenie” i b) torturuję Rey. Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, ale nieodmiennie mnie to śmieszy. Zresztą, zobaczcie sami:



I wtedy zapada ciemność. Przez kilkadziesiąt ostatnich sekund byliśmy bombardowani przez masę czynników – a teraz wszystko zamiera, akcja staje się wolniejsza. Ostatnia scena zwiastuna, autentycznie wywołuję ciary na plecach.
Potrzebuję kogoś, kto wskaże mi moje miejsce w tym wszystkim
Rey kieruję te słowa do Kylo Rena – zdecydowanie nie tak wyobrażałbym sobie, finałowe starcie antagonisty z protagonistą. Trudno o większa symbolikę; Dwóch potężnych użytkowników mocy stoi po przeciwnych stronach barykady – ale pomimo tego, oboje wiedzą, że potrzebują się nawzajem. Idealne wręcz, uosobienie idei balansu mocy.
Scena jest zakończona dosyć wymownie: Kylo Ren podnosi prawą dłoń – ale czy jest to gest przywołujący?

Komentarze